poniedziałek, 2 listopada 2015

Zupki dla dzieci to dobro czy zło?

Jak sądzicie? Bo ja sama nie wiem. Tak, jak moje ani jedno ani drugie dziecko nie wypiło ani grama mleka modyfikowanego, tak zupki choć  nie w ilościach hurtowych, ale na początku piątego czy szóstego miesiąca ich życia, mimo długiego karmienia piersią, im podawałam.


Pamiętam, że byłam dość mocno nastawiona na to, by podawać dziecku zbilansowane posiłki. Kiedy Maciej był mały, byłam z nim do 1,5 roku w domu, więc mogłam w większości gotować zupki, miksować je i podawać bezpośrednio po przygotowaniu.

Kiedy po urodzeniu Klaudii, wróciłam do pracy po 7-ym miesiącu jej życia, nianie czasami, by było szybciej i wygodniej, miały przez nas zakupione zupki Gerber i podawały je naszej malutkiej w ustalonych godzinach.

Uważam, że z niczym nie należy zbytnio przesadzać, ale w rozsądnych ilościach wiele udogodnień współczesnego świata trzeba wykorzystywać. Takie zupki z zasady muszą powstać z zachowaniem określonych norm w procesie produkcyjnym, dlaczego więc nie dać im szansy?


Pamiętam, że testowaliśmy różne smaki. Najpopularniejszym i najbardziej polecanym smakiem zaraz po musach z marchewki czy jabłuszka, zalecanych na samym początku, była potrawa dla maluszka z dodatkiem mięsa z królika. Tak się akurat składa, że sami hodujemy króliki w niewielkiej ilości na własne potrzeby, więc walory króliczego mięsa są mi znane i bardzo przez naszą rodzinę lubiane. Skoro producenci w tym rodzaju mięsa upatrywali dobrego składnika, ja także takim produktom dawałam szansę.

Zadziwiający jest fakt, że o ile nam, dorosłym wydaje się, że zupki ze słoiczków są mdłe i niesmaczne, bo... mało doprawione i niesłone, o tyle maluchy nie mając porównania z bardzo doprawionymi potrawami, w ogóle nie zwracają na to uwagi. Abstrahując już od tego, że im mniej soli lub w ogóle, tym zdrowiej czy dla małych czy dla dużych.

Mam tendencję do chomikowania rzeczy, które mogą się przydać. Tak jest np. ze słoikami. Dziś, kiedy zabraliśmy się za przygotowywanie dżemu z pigwy, okazało się, że ostały się na domowych stanach magazynowych :) słoiczki Gerber, a jakże.


Jak widać na załączonym obrazku, kupowaliśmy je dla naszej dziś już pięcioletniej prawie latorośli m.in. w 8 i 9 miesiącu jej życia.


Do dzisiaj nie ma żadnych problemów ze zdrowiem, nie ma alergii. Chyba więc te zupki kiedyś były całkiem dobre?! Wierzę, że warzywa, mięsa i inne składniki do dziecięcych zupek przechodzą rzeczywiście ostre kryteria przydatności do spożycia i że napis na słoiczkach "naturalne składniki" ni mniej ni więcej - jest prawdziwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam