niedziela, 26 sierpnia 2012

Astry, orzechy laskowe i kosztela, która nie mieści się w kadrze

Kiedy kwitną na dobre astry, gdy na potęgę dojrzewają jabłonie (w tym ulubione Marka kosztele i moje malinówki), do woli można się najeść świeżych orzechów laskowych, a na polu trwa podorywka, wiadomo, że za chwilę będzie jesień i choć smutno trochę, że lato się kończy, to ten "dojrzały lata stan" ma w sobie jakieś fajne przyjemne... nasycenie. 

Opadają już pierwsze liście z topoli, które na spacerze mijamy. Czujemy ich zapach, który miesza się ze świeżo zaorana ziemią.... Mieszanka zapachów, kolorów i smaków, bo... w ogródku cudownie dojrzewają jeszcze pomidory i w dalszym ciągu do obiadu zrywamy koperek, pietruszkę, lubczyk i bazylię. Mhmmm, chwilo trwaj.  

I w tej aurze - nasza coraz większa Dziewczynka. Chłonąca wszystkimi zmysłami swoją czasoprzestrzeń.

Z umiejętności 1,5 rocznej Klaudusi: 
1. Radzę sobie z siedzeniem na drzewie (na razie sama się tam nie wdrapuję, ale chętnie badam ten nowy wysokościowy teren).
2. Zrywam orzechy laskowe prosto... z wózka.
3. Próbuję mocować się z puszką PEPSI.
4. Noooo, całkiem już świetnie mi odzie picie soku ze sporej butelki z dzióbkiem (bez wylewania na dopiero co założoną sukienkę) - wiem jak butelkę podtrzymać i jak przechylić.
5. Sama zbieram owoce w sadzie: jabłka, gruszki, śliwki, maliny, a prosto z krzaka zrywam koktajlowe pomidorki.
6. Mistrzynią jestem w organoleptycznym badaniu ziemi.     
























a w miniony wtorek było jeszcze tak upalnie...

2 komentarze:

  1. Ah Kochane ale ja wam zazdroszcze tej wsi . Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też, ja też zazdroszczę!! :)) A łódeczki to już w ogóle przeogromnie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam