Klaudia Róża...
... I-n-w-a-z-j-a - bo kręci się bez przerwy, spala każdy najdrobniejszy tłuszczyk, jaki tylko zdoła się na jej ciałku pojawić, kieruje na rękach noszona w taką stronę, w którą akurat ma ochotę pójść, raczkuje po całym domu, staje przy meblach, opada na pupę, znów wstaje, turla się, szaleje.
... I-n-ż-y-n-i-e-r-k a - bo świetnie opanowała ostatnio sztukę odkręcania i przykręcania nakrętek od butelek, słoiczków od kremów, kartoników po mleku czy sokach, tudzież zdejmować i precyzyjnie nakładać nasadkę z i na pomadkę - dziś rozpracowała swoją pierwszą w życiu szminkę - na szczęście bezbarwną :)
... S-p-r-y-c-i-u-l-k-a - bo od jakichś czterech dni potrafi pięknie schodzić tyłem z łóżka lub kanapy na dwie nóżki, co opanowawszy, sprawia jej teraz rano po obudzeniu największą frajdę.
... O-r-a-t-o-r-k-a - bo umie już do nas zwracać się prawie całym imieniem lub nazwą: mama, tata, Cia (na babcię), Ciej (na Macieja), no i doskonali na wszelkie możliwe sposoby swoje Dori, dori, dori, Lori, lori, lori, intonując je w zależności od charakteru sytuacji z całą swą maleńką spontanicznością i rezolutnością.
Za to jeszcze samodzielnie nie chodzi - w tym względzie dość asekuracyjna jest, ale czujemy, widzimy, że ten moment odważnego pierwszego samodzilnego dłuuuuuższego kroku jest już blisko :)
... I-n-w-a-z-j-a - bo kręci się bez przerwy, spala każdy najdrobniejszy tłuszczyk, jaki tylko zdoła się na jej ciałku pojawić, kieruje na rękach noszona w taką stronę, w którą akurat ma ochotę pójść, raczkuje po całym domu, staje przy meblach, opada na pupę, znów wstaje, turla się, szaleje.
... I-n-ż-y-n-i-e-r-k a - bo świetnie opanowała ostatnio sztukę odkręcania i przykręcania nakrętek od butelek, słoiczków od kremów, kartoników po mleku czy sokach, tudzież zdejmować i precyzyjnie nakładać nasadkę z i na pomadkę - dziś rozpracowała swoją pierwszą w życiu szminkę - na szczęście bezbarwną :)
... S-p-r-y-c-i-u-l-k-a - bo od jakichś czterech dni potrafi pięknie schodzić tyłem z łóżka lub kanapy na dwie nóżki, co opanowawszy, sprawia jej teraz rano po obudzeniu największą frajdę.
... O-r-a-t-o-r-k-a - bo umie już do nas zwracać się prawie całym imieniem lub nazwą: mama, tata, Cia (na babcię), Ciej (na Macieja), no i doskonali na wszelkie możliwe sposoby swoje Dori, dori, dori, Lori, lori, lori, intonując je w zależności od charakteru sytuacji z całą swą maleńką spontanicznością i rezolutnością.
Za to jeszcze samodzielnie nie chodzi - w tym względzie dość asekuracyjna jest, ale czujemy, widzimy, że ten moment odważnego pierwszego samodzilnego dłuuuuuższego kroku jest już blisko :)
"inwazja" podoba mi się najbardziej :D
OdpowiedzUsuńA mi się wszystkie podobają :)))
OdpowiedzUsuńświetnie to podsumowałaś:-)))) Klaudusia jest niesamowita:-)
OdpowiedzUsuńPo prostu Roza de-be-scia-ra :)
OdpowiedzUsuńCudowna wasza Malutka jest! A ja przyznam. że uwielbiam do Ciebie wchodzić i klikam sobie sierpień i oglądam cudne fotki waszych szaszłyków i marzę, że to już niedługo sezon grillowy się zacznie i też takie zrobię. No i ten zachód słońca! ale się rozmarzyłam, po prostu uwieeeeelbiam ten Twój sierpień!
OdpowiedzUsuńasia-kol7 ->>>> dzięki Tobie też sobie wspomniałam ten sierpień i też nie mogę się doczekać :)))))) Byle do wiosny!!!
OdpowiedzUsuń