Szybko, bo zasypiam nad klawiaturą :) Dziś, po moim powrocie z pracy o 15-tej, zasiadłam do obiadu i oczywiście Córuśka moja kochana, mimo że najedzona różnymi swoimi niemowlęcymi smakołykami oraz cyculkiem dopojona, uwielbia wprost zajadać cokolwiek, byle w towarzystwie nas, siedzących i jedzących przy stole... No i co matuśka wymyśliła? Ano, że nauczy swoją małą Gwiazdę wciąąąąągać makaron z rosołu. Niezbyt to chlubna zabawa i forma jedzenia dla takiego małego szkraba, ale zaaaabawy co nie miara :)))) Śmichy-chichy były przez co najmniej 15 minut (5-6 klusków zjedzonych, a raczej wciągniętych) Radocha nieprzeciętna dla mnie, dla babci i dla Niuni najbardziej. No i jeszcze trzeba było wygospodarować moment, by postrzelać temu zjawisku foty... Czadersiarka moja Mała jest, że hej!
A jaka czysta przy tym szamaniu :)
OdpowiedzUsuńMy aż tak drastycznie dietki nie rozszerzamy, obecnie hitem są chrupki kukurydziane i zupki z kaszą jaglaną
o tak, czysta, wyćwiczona damulka :))))
OdpowiedzUsuńten makaron to okazjonalnie - to już całkiem duża pannica jest :) rwie się do jedzenia wielu rzeczy, że trzeba ją hamować :) wiem, ze mnie zaraz zakrzyczycie, ale jadła już nawet śniadaniową porą kawałeczki malusieńkie kiełbasy jałowcowej :) no bo szyneczki kawalontek czy paróweczki to od czasu do czasu standarcik urozmaiceniowy :))) a Niania ugotowała jej wczoraj lane kluseczki z żółteczka, bo żółtko już teraz w lecącym nam 9-tym miesiącu musi być...
Jaki dzióbuś uroczy zrobiła ! :D Pozdrawiamy serdecznie
OdpowiedzUsuńSzok!Superaśna ta Twoja dziewojka!No i minka przeurocza. Podziwiamy, podziwiamy;-)
OdpowiedzUsuńczad! jak ja Ci zazdroszczę, że ona tak wcina! mój to wybredna bestia i tylko papkowo kaszowo daje się dokarmiać i wagowo w dolnych centylach ciągle... ech... jak patrzę na to wciąganie makaronu to mam wrażenie, że u nas to za 10 lat może nastąpi...
OdpowiedzUsuń