sobota, 15 października 2011

The first Princess Bike :), klaskanie i... o podgryzaniu sutków podczas karmienia piersią

Zakupiliśmy dziś naszej Malutkiej pierwszy samochodzik do odpychania się nóżkami po podłodze. Pamiętamy, jak podobnym, tyle że motocyklem plastikowym śmigał po domu nasz starszy syn. Motocykl ów zachował się do tej pory i choć jest już wypłowiały, mamy do niego sentyment i czeka na swój moment, by chociaż trochę nim Mała też pośmigała, ale to dopiero po roczku, gdy sama będzie umiała na niego wsiadać. Ten samochodzik natomiast też się jeszcze właściwie nie nadaje do samodzielnego jeżdżenia przez Nią, ale my oraz w tygodniu niania z babcią - wszyscy będziemy mieli trochę frajdy, żeby Ją na niego posadzać i kilka rundek z podtrzymywaniem zrobić. Do pełnego użytkowania będzie czekał na swój moment, gdy nasza Rezolutniarka uzna, że to już.



Drugi wątek dzisiejszego posta będzie nawiązaniem do posta koleżanki Hafiji, która poruszyła temat uszczypliwości, jakie niektóre osoby wypowiadają pod adresem mam, których dzieciom wychodzą zęby, strasząc owe mamy np. podgryzaniem sutków. W sumie - aż się zaczęłam znowu bić w piersi :)))))), bo napisałam pod postem Hafiji, że życzę jej hartu ducha i ciała z okazji tego ząbalka u Małego. Ale na pewno straszyć nie chciałam.

Zaś muszę jako matka karmiąca piersią 8,5-miesięczne dziecko z 6-oma ząbkami, twierdzić, że przygryzanie zdarza się za każdym razem przy karmieniu, boli tak, że często aż zakrzyknę z bólu, ale... ani tego nie demonizuję. No tak po prostu jest, że niektóre dzieci z taką swoją małą chyba nieuświadomioną złośliwościo-zabawą ostrzą :) sobie ząbki również na naszych piersiach. Ani mnie to specjalnie nie przeraża ani nie zniechęca do karmienia piersią, bo jestem zafiksowana na cel - jakim jest karmienie piersią jak najdłużej (ja chciałabym przynajmniej do dwóch lat Małej), bo uważam, że jest to bardzo korzystne dla zdrowia i odporności dziecka teraz i w przyszłości. Tego się trzymam i choć jestem moooocno podgryzana, to mój próg bólu pozwala mi to znosić i dzielnie karmić dalej! Tak więc nie straszę, a nawet trzymam kciuki :))))

A - no i zapomniałabym, że tak jak u Hafiji dzisiaj, moja Klaudusia też pięknie klaskała w rączki, czy też robiła kosi-kosi - co by to nie było - też byłam duma jak PAW! :)))

10 komentarzy:

  1. Nie o Twoje straszenie mi chodziło - ty mówisz jak moja mama, że dziecię przygryza ale nie taki diabeł straszny i nie robisz tego złośliwości pełna, stwierdzasz fakt ot i już.
    Mam ten sam cel co ty i też jestem zafiksowana i tak samo mój próg bólu raczej mnie uchroni przed płakaniem w poduszkę i odstawieniem raz-dwa (no bo jak urodziłam bez ZZo SN to nic mi już nie straszne :D )

    Super słodkie to kosi kosi nie? :D Mój dziś przed snem tak na wpół przytomny sobie klaskał przed nosem na leżący - śmiałam się strasznie :D

    ps: patrz jak bardzo można być różnym a mimo to podobnym do drugiego człowieka. Albo się "żremy", że nie zgadzamy się ze sobą, albo wszystko robimy tak samo!

    OdpowiedzUsuń
  2. ha, ha - musiałam śmignąć na chwile do łóżka, żeby dać cyca Małej, bo zakwękała trochę po 15 minutach spania - nie zdążyłam poprawić literówek w poście, a tu już jest odzew koleżanki! - No to jest jakaś chemia normalnie, że się tak "przeciwnościowo" czasem, a innym razem zgodnie przyciągamy! Fajne to jest!

    oj cudne, cudne te kolejne wyczyny naszych Maluchów - ja miałam z Niunią moją dzisiaj drugą czy trzecią (już sama nie wiem) taką przerywaną wybudzeniami noc, a w dzień była za to cudowna, spokojna jak baranek i radosna; w ogóle zauważyliśmy taką tendencję (aż muszę to wygooglować, czy to czasem nie jest typowe), że nasza Mała ma gorsze samopoczucie co drugi dzień - to aż śmieszne, bo prawie umiemy to przewidzieć :)

    ale wracając do dzisiejszego dnia, no to była przesłodka, uśmiechy dookoła głowy, zabawa samodzielna na siedząco na kanapie (z asekuracją oczywiście) i łaskotki i turlanki, no po prostu ACH!

    Buziak od Klaudusi dla Gabrysia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie googlaj - mamy tak samo :D to musi być normalne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. O! I zaoszczędziłam czas bez googlowania :))))

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też chcę moje maleństwo karmić jak najdłużej i myślę że te ząbki da się przeżyć :D w końcu nie ma nic gorszego niż "wenflon" i inne wbijanie igieł, więc ząbków (do których nam jeszcze daleko) jak na razie się nie boje ;) Buziaczki dla mojej Małej Imienniczki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ps. a co do mojej kreacji ślubnej ;D bardzo skromna , bo to tylko cywilka ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. DuśDusia -> tak myślałam, że masz na imię Klaudia, bo my też w domu nazywamy w skrócie naszą Malutką DuśDusia :))) dziękuję za buziak, niebawem, jak wrócę do łóżka do Małej, przekażę :)))

    ja do sukienek ślubnych mam niespełniony sentyment marzeniowy :), bo też miałam jedynie cywilkę, dlatego lubię ekscytować się kreacjami koleżanek... Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale Klaudusia ma super furę!:D Nam ząbki niestraszne,choć teściowa już straszy ;) . Chcę też karmić jak najdłużej.Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku patrzę tak na tę Twoją samodzielną damę i myślę sobie, że to niby tylko 1,5 miesiąca różnicy, a pomiędzy nimi przepaść!
    My dopiero siadać zaczynamy samodzielnie...

    OdpowiedzUsuń
  10. coś ostatnio się we mnie zmieniło i mogą mnie inne kobiety straszyć i nakręcać, a ja mam to gdzieś. czuję się jak za szklaną ścianą:-) widzę, że ktoś rusza ustami, ale nie słyszę co mówi. więc gryzienia w ogóle się nie boję. Klaudia rozwija się fantastycznie!!! super!!!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam