Przez ostatnie 7 dni testowaliśmy produkty, które otrzymaliśmy od marki Nivea. Poproszono nas o recenzję chusteczek nasączonych Soft&Cream i Fresch&Pure oraz kojącego kremu przeciw odparzeniom. Testy za nami - mamy wyniki...
Ogólne wrażenie
Bardzo pozytywne. Opakowania wzbudzające zaufanie, w końcu to produkt firmy z wieloletnimi tradycjami, co nie jest bez znaczenia, bo to oznacza, że przez lata sztab technologów pracował nad doskonaleniem receptur w trosce o bezpieczeństwo stosowania tych produktów. Ponieważ krem przeciw odparzeniom zawiera w swoim składzie kiełki pszenicy, od razu zaliczył sesję zdjęciową na tle łanu tegoż zboża, rozpościerającego się obok mojego domu :)))
Szczegółowo
1. Krem kojący przeciw odparzeniom z naturalnym wyciągiem z kiełków pszenicy (hipoalergiczny) zaskoczył mnie swoją bardzo zwartą konsystencją. Sądziłam, że będzie się trudno rozsmarowywał na pupci Małej. A właściwie nie na pupie, bo tej nigdy jeszcze w półrocznym życiu Malutkiej, dzięki odpowiedniej pielęgnacji i stosowaniu pieluszek Bella Baby Happy (wyniki ich testu przedstawię jutro), nie mieliśmy odparzonej, tylko wewnątrz roweczka pomiędzy pośladkami, tuż koło odbytu, gdzie czasami powstają zaczerwienia spowodowane usilnym wydalaniem gazów przez Małą lub oddawania bolesnego czasami stolca. Dlatego, chociaż krem na odparzenia od razu kojarzy się potocznie z całą zaczerwienioną pupą, to ja zdecydowanie takich przypadków u Małej nie miałam, a używam tego rodzaju krem na wyżej wspomniane czerwone podrażnienia i czasami na lekko zaczerwienione pachwinki. Tak więc wracając do konsystencji kremu - ścisła, trudna trochę do rozsmarowania, ale za to skuteczna, gojąca, przynosząca dziecku ulgę.
Jeszcze jeden aspekt muszę podkreślić - opakowanie. Otóż po tym, jak ostatnio męczyłam się z wyciskaniem kremów z tubek przy przewijaniu Malutkiej, przyrzekłam sobie, że jak mi się tylko skończą, kupię taki krem do pupy w słoiczku, bo wyciskanie tuby, gdy maluch wierzga nóżkami na przewijaku to za długa, niekomfortowa akcja. Jednak ta tuba kremu Nivea mile mnie zaskoczyła, jest bowiem wykonana z na tyle miękkiego plastiku, że nie trzeba wkładać dużo siły, by krem wydostać na zewnątrz.
2. Spośród dwóch rodzajów chusteczek nasączonych Nivea bardziej przypadły nam do gustu Soft&Care, zawierające w swym składzie pantenol. Ten składnik zawsze działa na mnie już tak podświadomie - kojarzy mi się z maksymalną delikatnością i ukojeniem dla skóry. Poza tym te właśnie chusteczki mają, moim zdaniem, delikatniejszy zapach i właściwości odkażające. Tym niemniej jednak, drugi rodzaj chusteczek Nivea - Fresch&Pure z aloesem także z powodzeniem testowaliśmy, m.in. do oczyszczania buzi po porannej i wieczornej porcji kleiku ryżowego, kiedy po karmieniu łyżeczką zostają na buźce Małej białe wąsale :) Producent określa, że chusteczki te wykonane są z włókniny z tzw. mikrogąbeczkami, które ułatwiają wycieranie brudnych powierzchni na pupci, rączkach, czy buźce. Faktycznie - jest to fajne - taka nazwałabym "delikatna szorstkość". Jedyny minus, na który osobiście zwracam mocno uwagę w chusteczkach, to grubość. Chusteczki Nivea nie są zbyt grube, a raczej nie mają takiej zwartej struktury, co mi osobiście przeszkadza, kiedy zbieram z pupulki taką bardziej pokaźną kupcię :) Wolę, gdy chusteczka jest grubsza, wówczas mam takie wrażenie, że brudna warstwa chusteczki jest od strony pupci i kupcia nie przedostaje się na drugą stronę, czyli tam, gdzie ja dotykam jej palcami. Jednak to takie subtelne moje odczucie, bo przecież nic przez tę chusteczkę Nivea nie przenika, tylko jej przezroczystość pomiędzy owymi gąbeczkami sprawia, że takie właśnie odnoszę wrażenie... Chusteczki są wydajne - stosując je nie wyszłam poza mój utarty schemat, którego się trzymam, czyli: 1 chusteczka na otarcie pupulki po samych "sikach" :) i 2-3 chusteczki maksymalnie 4 po akcji z kupą :), a to jest dla mnie ekonomicznym priorytetem, bo w działaniu długofalowym oznacza trzymanie się w pewnych ryzach finansowych :) Pewnie, że można przy jednej kupie zużyć 10 chusteczek, ale po co, jeśli można się wyćwiczyć w szybkiej, sprawnej pielęgnacji?!
A teraz Moja Dobra Rada :) a propos przewijania...
Dla zdrowia pupci Klaudusi stosuję zawsze 3-5 minutowe (w zależności, czy jest chłodniej czy jest upał) wietrzenie, czyli pozwalam, by moja Malutka poleżała na przewijaku bez założonej pieluszki. Wówczas skóra odparowuje ewentualne pozostałości moczu, zwyczajnie trochę się "dotlenia". Stosuję ten zabieg za każdym razem, a w szczególności wtedy, gdy rzeczywiście pojawią się w wyżej wspomnianym roweczku pupci zaczerwienienia. Wówczas skóra dodatkowo się osusza po zastosowaniu chusteczki nawilżonej i dopiero na tak odparowaną skórę nakładam warstwę kremu i zakładam pieluszkę. Zaś w tym czasie, kiedy niemowlę leży sobie na przewijaku, jeśli jest już takie około półroczne jak moje, można pozwolić mu się pobawić np. opakowaniem kremu, co moje dziecko bardzo lubi lub wymyślić krótką historyjkę do obrazków na pokazywanej jej przed oczkami pieluszce, zanim ta znajdzie się na jej pupce :) Także proponuję od siebie 3-5 minut relaksu dla skóry i zabawy z dzieckiem nawet wtedy, gdy wykonujemy taką rutynową czynność, jak przewijanie!
Ogólne wrażenie
Bardzo pozytywne. Opakowania wzbudzające zaufanie, w końcu to produkt firmy z wieloletnimi tradycjami, co nie jest bez znaczenia, bo to oznacza, że przez lata sztab technologów pracował nad doskonaleniem receptur w trosce o bezpieczeństwo stosowania tych produktów. Ponieważ krem przeciw odparzeniom zawiera w swoim składzie kiełki pszenicy, od razu zaliczył sesję zdjęciową na tle łanu tegoż zboża, rozpościerającego się obok mojego domu :)))
Szczegółowo
1. Krem kojący przeciw odparzeniom z naturalnym wyciągiem z kiełków pszenicy (hipoalergiczny) zaskoczył mnie swoją bardzo zwartą konsystencją. Sądziłam, że będzie się trudno rozsmarowywał na pupci Małej. A właściwie nie na pupie, bo tej nigdy jeszcze w półrocznym życiu Malutkiej, dzięki odpowiedniej pielęgnacji i stosowaniu pieluszek Bella Baby Happy (wyniki ich testu przedstawię jutro), nie mieliśmy odparzonej, tylko wewnątrz roweczka pomiędzy pośladkami, tuż koło odbytu, gdzie czasami powstają zaczerwienia spowodowane usilnym wydalaniem gazów przez Małą lub oddawania bolesnego czasami stolca. Dlatego, chociaż krem na odparzenia od razu kojarzy się potocznie z całą zaczerwienioną pupą, to ja zdecydowanie takich przypadków u Małej nie miałam, a używam tego rodzaju krem na wyżej wspomniane czerwone podrażnienia i czasami na lekko zaczerwienione pachwinki. Tak więc wracając do konsystencji kremu - ścisła, trudna trochę do rozsmarowania, ale za to skuteczna, gojąca, przynosząca dziecku ulgę.
Jeszcze jeden aspekt muszę podkreślić - opakowanie. Otóż po tym, jak ostatnio męczyłam się z wyciskaniem kremów z tubek przy przewijaniu Malutkiej, przyrzekłam sobie, że jak mi się tylko skończą, kupię taki krem do pupy w słoiczku, bo wyciskanie tuby, gdy maluch wierzga nóżkami na przewijaku to za długa, niekomfortowa akcja. Jednak ta tuba kremu Nivea mile mnie zaskoczyła, jest bowiem wykonana z na tyle miękkiego plastiku, że nie trzeba wkładać dużo siły, by krem wydostać na zewnątrz.
2. Spośród dwóch rodzajów chusteczek nasączonych Nivea bardziej przypadły nam do gustu Soft&Care, zawierające w swym składzie pantenol. Ten składnik zawsze działa na mnie już tak podświadomie - kojarzy mi się z maksymalną delikatnością i ukojeniem dla skóry. Poza tym te właśnie chusteczki mają, moim zdaniem, delikatniejszy zapach i właściwości odkażające. Tym niemniej jednak, drugi rodzaj chusteczek Nivea - Fresch&Pure z aloesem także z powodzeniem testowaliśmy, m.in. do oczyszczania buzi po porannej i wieczornej porcji kleiku ryżowego, kiedy po karmieniu łyżeczką zostają na buźce Małej białe wąsale :) Producent określa, że chusteczki te wykonane są z włókniny z tzw. mikrogąbeczkami, które ułatwiają wycieranie brudnych powierzchni na pupci, rączkach, czy buźce. Faktycznie - jest to fajne - taka nazwałabym "delikatna szorstkość". Jedyny minus, na który osobiście zwracam mocno uwagę w chusteczkach, to grubość. Chusteczki Nivea nie są zbyt grube, a raczej nie mają takiej zwartej struktury, co mi osobiście przeszkadza, kiedy zbieram z pupulki taką bardziej pokaźną kupcię :) Wolę, gdy chusteczka jest grubsza, wówczas mam takie wrażenie, że brudna warstwa chusteczki jest od strony pupci i kupcia nie przedostaje się na drugą stronę, czyli tam, gdzie ja dotykam jej palcami. Jednak to takie subtelne moje odczucie, bo przecież nic przez tę chusteczkę Nivea nie przenika, tylko jej przezroczystość pomiędzy owymi gąbeczkami sprawia, że takie właśnie odnoszę wrażenie... Chusteczki są wydajne - stosując je nie wyszłam poza mój utarty schemat, którego się trzymam, czyli: 1 chusteczka na otarcie pupulki po samych "sikach" :) i 2-3 chusteczki maksymalnie 4 po akcji z kupą :), a to jest dla mnie ekonomicznym priorytetem, bo w działaniu długofalowym oznacza trzymanie się w pewnych ryzach finansowych :) Pewnie, że można przy jednej kupie zużyć 10 chusteczek, ale po co, jeśli można się wyćwiczyć w szybkiej, sprawnej pielęgnacji?!
A teraz Moja Dobra Rada :) a propos przewijania...
Dla zdrowia pupci Klaudusi stosuję zawsze 3-5 minutowe (w zależności, czy jest chłodniej czy jest upał) wietrzenie, czyli pozwalam, by moja Malutka poleżała na przewijaku bez założonej pieluszki. Wówczas skóra odparowuje ewentualne pozostałości moczu, zwyczajnie trochę się "dotlenia". Stosuję ten zabieg za każdym razem, a w szczególności wtedy, gdy rzeczywiście pojawią się w wyżej wspomnianym roweczku pupci zaczerwienienia. Wówczas skóra dodatkowo się osusza po zastosowaniu chusteczki nawilżonej i dopiero na tak odparowaną skórę nakładam warstwę kremu i zakładam pieluszkę. Zaś w tym czasie, kiedy niemowlę leży sobie na przewijaku, jeśli jest już takie około półroczne jak moje, można pozwolić mu się pobawić np. opakowaniem kremu, co moje dziecko bardzo lubi lub wymyślić krótką historyjkę do obrazków na pokazywanej jej przed oczkami pieluszce, zanim ta znajdzie się na jej pupce :) Także proponuję od siebie 3-5 minut relaksu dla skóry i zabawy z dzieckiem nawet wtedy, gdy wykonujemy taką rutynową czynność, jak przewijanie!
Nas też omijają odparzenia :) i tak jak piszesz tylko zaczerwienione czasem mamy w roweczku, szczególnie przy upale.
OdpowiedzUsuńTak samo tez wietrzę tyłek Konuska, a raz dziennie bawimy się na macie z gołym tyłeczkiem przynajmniej 30-45 minut i od razu zaczerwienienia znikają jak ręką odjął :)
ja jeszcze tak długo Malutkiej na macie nie trzymałam, bo jak były upały to całe dnie spędzałyśmy na spacerach, a teraz o upałach ani widu ani słychu, ale też zamierzam zrobić takie dłuższe zabawy bez pieluszki :)
OdpowiedzUsuńZ rad zapewne skorzystamy:D
OdpowiedzUsuńWietrzenie i zabawa :) dobra sprawa ;) jako przyszła mama dziękuje za rady ;) dobrze czasem poczytać o doświadczeniach Mam :)
OdpowiedzUsuńHej! Wystawiłam kilka rzeczy na allegro- sprawdź może akurat coś wpadnie Ci w oko :) Zapraszam:
OdpowiedzUsuńhttp://allegro.pl/listing.php/user?us_id=22515370