Kiedy Evelio napisała u siebie na blogu o zachodach słońca, które ogląda ze swoim Astronautą, rozmarzyłam się i pomyślałam - mam to samo... A dziś w dodatku, w prezencie od pogody - drobniutkiego deszczu przeplatającego się z promieniami słońca o 20-tej, gdy tuliłam Malutką do snu, na niebie za oknem pokazała się przepiękna, baaaardzo wyraźna kolorowa tęcza (żałuję, że nie mogłam obiektywem z okna objąć jej całej, ech). I tak, śpiewając córuni po cichutku "lulululululu...", czułam takie szczęście, że mam przy sobie tę cudowną Małą Istotkę, która przez ładnych parę lat, gdy o niej marzyłam, była wieczną, przedłużającą się tęsknotą za Nią, nie wiedziałam jeszcze jaka kiedyś będzie i ... czy w ogóle będzie... A teraz już jest, tak niesamowicie realna w swoim prawie półrocznym życiu, szukająca kontaktu wzrokowego z innymi osobami, uśmiechająca się rodzinnie słodko do domowników i uroczo zalotnie do gości naszego domu...Zanosząca się śmiechem, gdy mama niespodziewanie zza pleców trzymającego ją na rękach taty, robi "a kuku" :)
Niedługo pierwsza rocznica rozpoczęcia moich blogowych zwierzeń, zaczęłam bowiem pisać 23 sierpnia ubiegłego roku, gdy już wiedziałam, kim bedzie ta malutka wówczas rosnąca fasoleczka.... Z tej okazji postanowiłam wizualnie zmienić swojego bloga. Choć lubiłam swój stary szablon ze starociami w tle, które uwielbiam, to ciemne tło nie było zbyt przyjazne dla oka przy czytaniu. Coś też niedobrego działo sie z jakością zdjęć przy ich wgrywaniu do posta. Jasne tło będzie, myślę, miłą odmianą.
Na koniec nasz dzisiejszy obiados :) Mąż nie byłby sobą, gdyby nie zafundował nam kolejnej wariacji na temat makaronu i nietypowych dla tego dania dodatków. Otóż do spagetti był dziś śmietanowy sos pieczarkowy, oczywiście z koperkiem i pietruszką z naszego warzywnika oraz maleńkie nasze marcheweczki z groszkiem w masełku, lekko oprószone mąką... Mhmmmmm, nic dodać nic ująć. Wyszło mu dziś tak trochę wegetariańsko :-)
Na koniec nasz dzisiejszy obiados :) Mąż nie byłby sobą, gdyby nie zafundował nam kolejnej wariacji na temat makaronu i nietypowych dla tego dania dodatków. Otóż do spagetti był dziś śmietanowy sos pieczarkowy, oczywiście z koperkiem i pietruszką z naszego warzywnika oraz maleńkie nasze marcheweczki z groszkiem w masełku, lekko oprószone mąką... Mhmmmmm, nic dodać nic ująć. Wyszło mu dziś tak trochę wegetariańsko :-)
Marchewka z groszkiem :D mniam ;) zdolny mąż :)
OdpowiedzUsuńZaraz, zaraz, czy Ty kiedyś nie pisałaś, że Torunianka jesteś?:) Bo u nas wczoraj też tęcza była:D- pewnie jak w wielu innych miastach:D
OdpowiedzUsuń...że wegetariańsko to bardzo się cieszę ;-D Tęczy jeszcze w tym roku nie widziałam,więc bardzo miło zobaczyć ją na Twoim blogu ;-D. Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńZEZULLA -> tak, tak, orientacyjnie Toruń, a właściwie z Turzna koło Torunia jam Ci jest :) ta tęcza to pewnie pomiędzy Drwęcą a Wisłą się nam zrobiła :)))
OdpowiedzUsuńTurzna nie kojarzę bo my tu przyjezdni:D Ale na dzień dzisiejszy planujemy zostać:D
OdpowiedzUsuńprzede wszystkim zdecydowanie odczuwalna poprawa komfortu czytania :) więc gratuluję decyzji i zmianie tła - sama myślę o zmianach u siebie ale niezbyt jestem w tym lotna :)
OdpowiedzUsuńno i niezwykle smakowicie wyglądają te Wasze obiadki mniam mniam :)
agakry -> cieszęsię, że lepiej się czyta, przyznam, że mnie samą męczyło już to ciemne tło...
OdpowiedzUsuńdziękuję Wam, Kochane, za komplementy pod adresem naszych potraw :) ochy i achy przekazuję skrzętnie memu małżonkowi, co to kulinarny wymyślacz jest pierwszej wody :)))