czwartek, 2 czerwca 2011

Chrupanie "Nieporządnej?" Elizy Chojnackiej w czerwcowej zieleni

Ech, szkoda, że minął już maj - mój ulubiony miesiąc w roku, kiedy czuję zawsze, że całe lato jeszcze przed nami... ale za to, jest piękny początek czerwca - soczysty, równie zielony, co widać na zdjęciach z mojego warzywnika i ogrodu :)

Wczoraj było tak niesamowicie gorąco (jak się okazało później - przed burzą i gradem wielkości ziaren grochu), że odważyłam się pierwszy raz ubrać Klaudusię naprawdę "na krótko". Gołe rączki i nóżki w skarpetuniach. Trochę się obawiałam, czy nie przesadzę, ale nie - wszystko w porządku.

W dwa dni "schrupałam" książkę mojej koleżanki Elizy Chojnackiej pt. Nieporządna?. Choć książka nie posiada typowej fabuły, a jest raczej wyjątkowo oryginalnym zapisem myśli głównej bohaterki, w które wplecione są różne wydarzenia, czyta się ją bardzo dobrze - ma to "wciągające coś". Głęboko psychologiczna, barwnie emocjonalna i z lekkim "pieprzykiem" - również w dosłownym tego słowa znaczeniu... :)

W książce Elizy sporo jest też opisów przyrody, w tym m.in. zieleni, która ma zbawienny wpływ na psychikę ludzi, którzy lubią kontemplować naturę, co jest mi szczególnie bliskie, gdyż kocham zielone otoczenie, w którym żyję... Nieporządna? to studium psychologiczne kobiety i zbiór kilku społecznych obserwacji, pod którymi właściwie mogłabym się podpisać. Nie tylko polecam, ale wręcz PO-LE-CAM! Autorka w swojej powieści, choć dotyka wielu mrocznych zakamarków duszy bohaterki, swojej oraz jakiejś uniwersalnej kobiety, napisała ją prawdopodobnie w ramach swoistej autoterapii... Na mnie jej książka też podziałała terapeutycznie... Fajny, nieprzekombinowany język i wciągający tok rozmyślań rozlanych na kartach tej pozycji ujęły moje serce, rozum i duszę!
















4 komentarze:

  1. Pamiętam, pierwsze rozbieranie dziewczynek ze śpioszków, rajstopek, body itp. Pełna obaw patrzyłam czy wszystko ok. A dzieci przeszczęśliwe wreszcie mogły swobodniej machnąć czym się da. Po kilku upalnych dniach tak się rozochociłam, ze dziewczyny nawet drzemki robiły bez pieluchy!

    OdpowiedzUsuń
  2. właśnie, czasami miałam wrażenie, że Mała już się dusi w ubranku, ale bałam się ją przeziębić, przewiać itd...

    OdpowiedzUsuń
  3. nie ma co sie bać;-)Jeszcze gołe girki spróbujciel;-)
    Kończe Makatke i pedze po Nieporzadna;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też bałam się rozebrać Kikusie, a ma dopiero 6 tygodni ;-) Wyszłam z Nią na dwórek w bluzeczce na długi rękawek i mała przypłaciła to potówkami.Teraz zakładamy tylko body z krótkim rękawkiem i ew. skarpetki,ja wieje wiaterek to przykrywamy pieluszką ;-). Mam nadzieję,że niedługo ja także będę miała czas na dobrą książkę ;-) Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam