wtorek, 10 maja 2011

Mama i ja... czyli pijemy wodę

Mama i ja - tak nazywa się woda, którą dziś razem z Klaudusią dostałyśmy w prezencie do spróbowania i wyrażenia swojej opinii na jej temat od firmy WOSANA SA., a że dzień był gorący i zawsze na spacery nosimy ze sobą aparat fotograficzny, to dostawa wody :))) zaliczyła sesję zdjęciową w pełnym słońcu. O tym, że woda do nas przyjedzie wiedziałam już od zeszłego tygodnia i to właśnie był impuls, aby skupić się mocno na rygorystycznej diecie, która ma mnie doprowadzić do wagi jaka mi się marzy, czyli 55/52 kg :)

W takiej diecie bez wody niegazowanej ani rusz. Dlatego dziś od rana zrobiłam sobie kolorowe kanapki na śniadanie i aby było jeszcze weselej, udekorowałam talerz cudownie pachnącym bzem, a potem jeszcze tylko mała porcja obiadu i do wieczora już tyyyyylko woda niegazowana w ilościach prawie takich, jakie pamiętam ze szpitala po porodzie :))), bo pogoda była taka, że na spacerze z Malutką wygrzewałyśmy się, a nawet opalałyśmy jak w środku lata :)

Woda z sympatycznego prezentu była dziś u mnie nawet inspiracją do skomponowania stroju, co można zobaczyć na moim szafiarskim blogu www.kikiwhite.blogspot.com

Woda "Mama i ja" jest przeznaczona nie tylko dla kobiet karmiących piersią, kobiet w ciąży, ale też dla maluchów. Smakuje mi delikatny smak tej źródlanej wody, ale jeszcze dziś nie próbowaliśmy jej jako bazy do wykonania herbatki koperkowej dla Klaudii. Cóż - Mała niewiele nam powie, w tym wypadku to co smakuje mamie powinno też smakować córeczce :))

Dziś woda wystąpiła w roli modelki :))) na zdjęciach z naszego spaceru oraz skutecznej "gasicielki" pragnienia :)), a następnym razem napiszę trochę więcej, jak "się sprawowała" w innych rolach...








5 komentarzy:

  1. Ja też ją testowałam jeszcze w ciąży jak byłam. Dla ciężarnej to ta woda za cienka w składniki mineralne, ale w smaku całkiem spoko.
    Mimo wszystko przerzuciłam się na filtry brita, bo każda inny woda wytrącała mi osady podczas gotowania, a przefiltrowana już nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie, pamiętam, że ją piłam też w szpitalu, jak była na patologii ciąży tydzień i po porodzie na zmianę z Żywcem i zauważyłam, że mimo że to wody w sumie bez smaku, to jednak różniły się pomiędzy sobą

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja w szpitalu takiej nie testowałam. Za moich porodowych czasów była afera z Żywcem polecanym malutkim dzieciom.
    A Ty widzę hurtowo poszłaś w wodę. I dobrze. Tez piję dużo i nauczyłam się rezygnować z wszelkich słodkich i z coli.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. POLALA -> oj tak, tak, hurtowo - wypiłam już prawie całą zgrzewkę dużej wody, na której też gotowałam wody Małej na herbatki...

    Ja też moooocno ograniczam słodycze, jeśli już to w malutkich ilościach i co 2-3 dni, za colą też nie przepadam, czasem dla smaku się skuszę, ale nie nałogowo...

    oj, tak się cieszę, że chudnę - w dużej mierze to chyba zasługa karmienia piersią i tego, że nie najadam się ponad miarę, tylko "oszczędnościowo" plus - piję wodę, robiąc taki delikatny detoks :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hello Luvz!
    Thank you so much for your comment.
    I appreciate it a lot.

    Your baby is very beautiful. I have never seen a cute drinking bottle like that.

    Btw, let's follow each other. I'm following you now; #7 follower. Followed back?

    http://momfashionworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam