niedziela, 14 listopada 2010

Aktywna niedziela

Dzisiejsza niedziela była naprawdę aktywna.

Wspólne przygotowanie tradycyjnego obiadu - schabowy z ziemiaczkami oraz marchewką z groszkiem... A po obiedzie zamiast sjesty - szafiarskie przebieranki i fotografowanie przez mojego nastoletniego syna. Miałam w planie kilka zestawów, więc trochę gimnastyki, wdrapywania się na ławkę, stół ogrodowy, schody i tak dalej - mama nadzieję, spowodowało spalenie kilku kalorii? :)

Zamieszczam tu jedno "brzuszkowe" zdjęcie, a resztę fotek można zobaczyć na www.kikiwhite.blogspot.com



Szybko zastało więc nas popołudnie. Po zamieszczeniu szafiarskiego posta, postanowiłam nastawić w piekarniku szarlotkę - expressową w przyżądzeniu, bo z gotowego ciasta kruchego i czterech jabłek oprószonych cynamonem.

W międzyczasie ucięłam sobie chwilkę lektury z książką Jedz, módl się, kochaj, zagryzając - nie uwierzycie?! - suszone grzyby kanie - sama się zdziwiłam, że można mieć taką dziwaczną ciążową zachciankę, a jednak?! :)



Rano i właśnie w oczekiwaniu na gotową szarlotkę, wypiłam jeszcze magnez - poleciła mi to Hafija - rzeczywiście pomogło - chociaż trochę złagodziło moje drętwienie palców u dłoni...


No i na koniec szarlotka z synem - bezcenne!!!




2 komentarze:

  1. Oddaj mi trochę swojej energii bo ja padam na pysk i mam jakąś nerwicę ciążową chyba :(
    ...i chce mi się szarlotki ale nie chce mi się jej piec

    Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  2. ach, gdyby to było możliwe, zapakowałabym Ci kawałek i wysłała priorytetem albo kurierem, bo jeszcze zostało :), ale po dwóch dniach nie będzie taka dobra - małe oczko do Męża i szarlotka wjedzie Ci na stół :)))
    pozdrowionka, hej!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za Twój komentarz, pozdrawiam